Nie wiem czy nie przesadzam ale jest w Lesie Miejskim coś z czym trudno się zetknąć w innych lasach. Widziałem to tylko w Puszczy Boreckiej. Puszcza Napiwodzko-Ramucka, Puszcza Piska czy też Białowieska nie ma w swojej kompozycji tej charakterystycznej nuty dojrzewajacego grądu, tej upajającej świeżości. Tutaj drzewa są w wieku dochodzącym często do 150 lat- dęby, graby, świerki, tylko że...
... wśród nich rośnie młodsze pokolenie grabu, osiki, kruszyny, jarzebiny, jesionu. Całości dopełniają (obce co prawda i nie przynależne do tutejszych siedlisk) buki, modrzewie oraz sosny. Las mieni się wszystkimi kolorami jesieni.
Krajobraz spotykany na każdym kroku jest zwykle charakterystyczny o obecność jednego lub kilku dominujących drzew- dębu czy też grabu lub świerka, który nadaje smaku ferii kolorów pozostałej mieszance gatunków.
Podoba mi się takie ujęcie lasu. Naturalne siedliska będące na etapie dojrzewania do rangi lasu puszczańskiego.
Tam, w Puszczy Białowieskiej wszystko jest jakby rozciągnięte, niczym masło na zbyt wielu kromkach chleba. Wyczuwa się trwanie i uporczywe chwytanie się życia. Czuć też zmęczenie tym stanem rzeczy - zwłaszcza późną jesienią, kiedy to już liście ostały się tylko na pojedynczych grabach. W Lesie Miejskim nazywam to "Odpoczywaniem Lasu". W Puszczy Białowieskiej jest coś bardziej osobliwego. Odbieram to jako "Zmęczenie Lasu".
Może coś w tym jest. Tamtejsze siedliska są bardziej zbliżone do pierwotnego stanu. Zaangażowanie osobników w obieg materii jest większe, a i drzewa "nie odchodzą na emeryturę po osiągnięciu wieku rębności", tylko trwają okaleczone i zmęczone własnym uporem aż padną pod ciężarem woli wytrwania.
Las Miejski urzeka tym że będąc w nim, niemal każde spojrzenie na sąsiedni skrawek, przynosi nowe doznania oraz ciekawość i przyjemność odkrywania. Obecność tylu wzniesień, kotlinek, niecek i dolin, przesłania widok i nie pozwala poznać lasu od tak, od zaraz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz