1/01/2014

Rytm życia lasu

Las nie uznaje kalendarza i żyje swoim rytmem. Żaden z leśnych mieszkańców czy to borsuk, lis, sarna czy nawet dzięcioł średni, nie obchodził tej nocy sylwestra. Rytm życia lasu kształtuje odległość Ziemi od Słońca.
I tak, jak na zimowy okres, śniegu jest tyle co wspomnień po nim. Ze zwierząt można spotkać dzięcioła średniego, sarny oraz ślady ich wędrówek do wodopoju. Jest wyjątkowo cicho.
W oddali słychać stukot i trzaski ocierających się drzew. Zimny wiatr smaga gołymi konarami.
Przybyło nowych powalonych świerków a mchy jak zwykle o tej porze roku, prezentują się w pełnej okazałości.





Miejsca które wciąż się zmieniają. Niewielki płat świerczyny bagiennej.

Jak wszystkie siedliska w Lesie Miejskim tak i to jest w skali mikro. Zdjęcie poniżej pokazuje to miejsce z pierwszej połowy lat dziewięćdziesiątych. Po prawej widać stertę drewna, która szczątkowo zachowała się do dzisiaj.



To samo miejsce z bocznego profilu. Zdjęcie wykonane zimą, również na początku lat dziewięćdziesiątych.




Pogoda rozpieszcza i zachęca do odwiedzenia borów świerkowych. Wody w Lesie nie brakuje a wilgotne siedliska spuchnięte od nasiąkniętych mchów aż same się proszą o nieoczekiwanych gości


Torfianki na północnym wschodzie Lasu. Przyroda stara się jak tylko może zagospodarować wyrobiska po dawnej eksploatacji torfu.






Miejsce gdzie można spotkać setki odcisków racic. Co roku właśnie tutaj przychodzą kopytne żeby zaspokoić pragnienie. Nieopodal stąd znajdują się wielkie (jak na skalę Lasu) rozlewiska oraz łęgi, niemal zawsze wypełnione wodą po brzegi. Jednak rów który przez nie przebiega zaczyna swój bieg pod skarpą ruchliwej drogi do Węgorzewa, dzielącej Las Miejski na dwie części. Spływy z asfaltu zanieczyszczeń ropopochodnych takich jak benzyna i oleje są prowadzone przez rów na obszary łęgów gdzie w stojącej wodzie kumulują się.
Zauważyłem dzisiaj wielkie kolorowe plamy na powierzchni wody obszaru będącego największym rezerwuarem wody w Lesie. Są to lasy zakwalifikowane jako wodochronne oraz lasy skrajnie rzadkie i zagrożone wyginięciem w skali Europy.
Zdaje się że to jest powód tak częstego poszukiwania czystej wody przez sarny tuż pod powierzchnią ściółki. Woda z łęgów jest po prosu nie zdatna do picia.



Ścieżka którą wydeptały sarny. Znajduje się prawie kilometr od wodopoju i prowadzi dokładnie tam.


Czy nadawałby się jako nadzienie do ciasta zamiast śliwek?


Jeśli komuś mało świątecznych słodyczy albo już się skończyły, może spróbować leśnej waty cukrowej.



4 komentarze:

  1. Zaskakujesz giżyckim lasem. Niesamowitości gonią kolejne i napatrzeć się na nie nie można. Tak przyciągają wzrok. Śluzowce, grzyby i ślady zwierząt. Aż chce się uwierzyć, że im nic nie zagraża... Jednak fakt, o którym wspominasz mówiący o zanieczyszczeniu substancjami ropopochodnymi załamuje mnie! I oczywiście nikogo to nie obchodzi- może jednak warto zgłosić to nierobom odpowiedzialnym w gminie za ochronę przyrody. Przecież biorą za to wynagrodzenie !!!
    Wpis bardzo pouczający, mądry- wiesz o czym piszesz, a to już rzadkość :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisząc takie rzeczy łatwo można popełnić jakiś błąd. Nie wiem ile takich błędów na tym blogu popełniłem. Staw o którym pisałem kiedyś że jest dzierżawiony od Nadleśnictwa jest tak naprawdę czyjąś własnością.
    Zastanawiałem się nad tą watą cukrową. Nie wiem jak powstaje. Domyślam się że w wyniku procesu rozkładu drewna wydzielana jest na zewnątrz jakaś substancja która przy temperaturze bliskiej 0°C momentalnie się krystalizuje. Założę się że w środku gałęzi temperatura jest wyższa niż na zewnątrz może nawet o 1°C
    Takie twory widywałem tylko w tych specyficznych warunkach, kiedy splatają się dokładnie ta pora roku, brak śniegu, wilgotność powietrza i temperatura przy gruncie w granicach 0°.

    Co do plam na wodzie.Teoretycznie takie rzeczy można zgłosić do Inspektoratu Ochrony Środowiska. Jest u nas na miejscu delegatura WIOŚ w Olsztynie. Praktycznie nikt się tym na poważnie nie zajmie. Zakręt drogi gdzie styka się ona z rowem jest wyposażony w dodatkowe utwardzone kostką brukową pobocze. Nie pamiętam żeby były tam jeszcze betonowe rynny.
    Ciężko nawet coś z tym zrobić. Skarpa nad rowem jest zwykle o tej porze pokryta błotem pośniegowym zmieszanym z grubą warstwą śniegu. Gdy przychodzi odwilż wszystko co zebrał śnieg spływa do lasu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda. Łapy opadają. Może w nadleśnictwie poważniej wzięli by to do serca?
    Ta wata cukrowa to dla mnie jakiś śluzowiec- ale pewny nie jestem. Masz słuszność co do temperatury i warunków klimatycznych w jakich one żyją. Przeto nie zmienia to faktu, że na twoich fotografiach widzę je pierwszy raz w życiu- uwierz mi ... A co do błędów- zawsze się zdarzają. Nic nie poradzimy. Nie mamy u siebie tomiszcz opracowań do których moglibyśmy mieć jakiś wgląd. Dlatego lawirujemy na blogach. I dobrze. Robimy cosik z pasji a nie z urzędowych nakazów bezmózgowców zza biurek... :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa ta leśna wata cukrowa. Może warto zebrać i zbadać skład chemiczny. Może to droga do znalezienia krystalizatora lepszego od Snomaxu, używanego obecnie przy sztucznym naśnieżaniu.
    Ena

    OdpowiedzUsuń